|
Przed
dwoma laty w SP 40 odbyła się wielka uroczystość- restytucja imienia szkoły
i ponowne poświęcenie sztandaru z roku 1930. Powrócono do patrona jeszcze
sprzed wojny, św. Stanisława, Biskupa i Męczennika. Już wtedy pojawiła
się propozycja okolicznościowej pielgrzymki do Ojca św. do Rzymu, zbliżały
się bowiem doniosłe rocznice-stulecie szkoły
i 750-lecie kanonizacji Patrona. Dyrektor, pan Andrzej Moskal, sprawił,
iż mimo wielu przeszkód, niezależnych od nauczycieli, wyjazd do Włoch
stał się faktem.
13 czerwca tego roku wyruszyliśmy komfortowym autokarem na podbój słonecznej
Italii. Noc w drodze upłynęła spokojnie; przekroczyliśmy granice Unii
i już rankiem mogliśmy się zachwycać fantastyczną panoramą Alp Julijskich.
Nie minęła doba i przybyliśmy do Padwy- miasta św. Antoniego. Rozpoczęła
się nasza przygoda z Włochami. Tego dnia udaliśmy się jeszcze do San Marino-najstarszej
republiki Europy, założonej w IV w. przez mnicha Mariuusa na niedostępnej
Monte Titano.
Kolejnym punktem programu była Piza, a dokładnie Pole Cudów. Nazwa nie
kłamie - oczom naszym ukazał się widok zapierający dech w piersiach: ujrzeliśmy
wspaniały, misternie zdobiony romańsko-gotycki kompleks sakralny. Po południu
zwiedzaliśmy toskańską Sienę z jej ogromną katedrą. Następny dzień upłynął
nam w Asyżu- mieście św. Franciszka. Przemierzając wąskie, kamienne uliczki
miasta dotarliśmy do centralnego punktu-dwupoziomowej Bazyliki na zboczu
góry Subasio. Kryje ona grób świętego- magiczne miejsce i liczne freski
Giotta. Tu idee św. Franciszka, który okazał się ekumenicznym prorokiem,
są wciąż żywe, a jego duch-jak się odczuwa- unosi się na tym franciszkańskim
szlaku wszędzie.
Dalsza trasa naszego pielgrzymowania wiodła na półwysep Gargano do grot,
w których- według przekazów- w IV i V wieku ukazywał się Archanioł Michał
oraz do San Giovanni Rotondo, gdzie żył pracował i spoczywa św. Ojciec
Pio.
Tego dnia, późnym popołudniem w dzikim biegu z autokaru, w nieznośnym
upale dotarliśmy jeszcze do opactwa benedyktynów na Monte Cassino. Zdążyliśmy
w ostatniej chwili! Potem już spokojne przejście na cmentarz polskich
żołnierzy II Korpusu. Nie sposób uniknąć tutaj chwili zadumy i refleksji
nad ludzkim losem.
18 czerwca, środa, najważniejszy dzień naszej wycieczki-pielgrzymki. Dzisiaj
weźmiemy udział w audiencji generalnej na Placu św. Piotra, a być może
dostąpimy zaszczytu bliskiego spotkania z Ojcem św. Uroczyście ubrani
zajmujemy miejsca w sektorze polskim. Po chwili dyrektor Moskal udziela
wywiadu Radiu Watykan. Na placu rozlegają się owacje- pojawia się Papież
w swym białym samochodzie. Objeżdża sektory, pozdrawia pielgrzymów przybyłych
z całego świata. Rozpoczyna się audiencja. Po jej zakończeniu, ku naszej
radości, przychodzi ojciec Hejmo z wiadomością tak przez nas oczekiwaną:
będziemy przyjęci przez Ojca św.! Wzruszeni i bardzo przejęci otaczamy
tron papieski. Ojciec św. błogosławi srebrny krzyż-wotum z okazji stulecia
szkoły. Następuje seria pamiątkowych zdjęć i musimy Go pożegnać. Wszystko
dzieje się tak szybko, oszołomieni odchodzimy. Dopiero po jakimś czasie
dociera do nas, iż byliśmy tak blisko Karola Wojtyły, że mogliśmy Go dotknąć,
a niektórzy spośród nas zamienić kilka słów. Wielka , wielka radość .
. . !
Po południu zwiedzamy Watykan. Dwa kolejne dni także spędzamy w Wiecznym
Mieście. Na Forum Romanum przypominają się karty powieści Quo vadis.
Podziwiamy koloseum, łuki triumfalne, obeliski- dają one wyobrażenie o
potędze starożytnej metropolii. Dalej Panteon, Kapitol, rzymskie fonntanny,
bazyliki . . . Ogrom wrażeń ! Nie omijamy też katakumb związanych z początkami
chrześcijaństwa. Ostatniej nocy do późna pławimy się w Morzu Tyrreńskim.
A jeszcze nie tak dawno pluskaliśmy w Adriatyku, w Rimini po drugiej stronie
półwyspu.
Rankiem kierujemy się na północ, droga wiedzie do Wenecji. Ci z nas, którzy
udają się tam po raz pierwszy, mają wiele uzasadnionych oczekiwań. Późnym
popołudniem i o zmierzchu to niezwykłe miasto odkrywa przed nami swoje
uroki: Canal Grande, główną arterię z fasadami najważniejszych pałaców,
plac i Bazylikę św.Marka, most Rialto. Wszędzie jest tłoczno, kupujemy
ostatnie pamiątki, robimy ostatnie zdjęcia... Gdy docieramy tramwajem
wodnym do Stazione Marittima, zapada zmrok. Za nami pozostaje rozświetlona
Laguna Wenecka, w nas-niedosyt... 22 czerwca przekraczamy granicę w Chyżnem,
po południu meldujemy się pod szkołą. Nasza włoska przygoda dobiegła końca.
Należy wspomnieć o tych wszystkich, dzięki którym wyjazd doszedł do skutku
i dostarczył tak wielu wrażeń. Jesteśmy wdzięczni p. Andrzejowi Moskalowi-
organizatorowi pielgrzymki, przewodnikowi i pilotowi p. Kazimierzowi Zarębczakowi,
który odkrywał przed nami uroki kraju zabytków, świętych, oliwnych gajów
i winorośli . Prawdziwy profesjonalista, podobnie jak kierowcy, którzy
z taką swobodą wieźli nas na Monte Cassino i na Monte Sant` Angelo, jakby
wielokrotnie w ciągu każdego dnia pokonywali te niezwykle trudne trasy.
Bezpiecznie przejechaliśmy z nimi ponad 5500 kilometrów.
Atmosferę radości, bezpieczeństwa i spokoju tworzył jeszcze jeden bardzo
ważny uczestnik pielgrzymki, ksiądz Grzegorz Godawa- pasterz duchowy naszej
gromadki, odprawiający codziennie msze św. z tym samym nabożeństwem czy
to w bazylice św. Franciszka, czy w rzymskim kościółku Quo vadis, czy
wreszcie w hotelu lub na słowackim parkingu. Ujmował wyczuciem sytuacji,
a jego zwięzłe, mądre kazania zmuszały do głębokiej refleksji. Pozostały
wspomnienia miejsc, które budziły zachwyt, skłaniały do zadumy i zdjęcia.
Będziemy po nie często sięgać, aby przenieść się choć na chwilę do kolebki
chrześcijaństwa i wyjątkowo gorącego w tym roku klimatu.
|
|